za PixaBay (CC0) |
W sferach biznesowych powiedzonko: „reklama dźwignią handlu”
nie traci na znaczeniu. Generalnie w reklamie jako takiej nie ma nic złego.
Jeśli produkujesz coś porządnego, Twój produkt może faktycznie przydać się
określonej grupie ludzi, zwanych w szklanych biurowcach „grupą docelową”, a
reklama umożliwia dotarcie do owej grupy. A jeśli produkujesz coś o wątpliwej
jakości i nadajesz temu właściwości, których Twój produkt mieć nie może?
Wówczas reklama przestaje być „dźwignią handlu” i staje się handlowym młotkiem,
którym musisz zdzielić potencjalnego Klienta centralnie między oczy. Jak?
Wiara w reklamę z polskiego portalu
Z przyczyn różnych muszę przemierzać szerokie wody polskich
i zagranicznych portali informacyjnych. Porównania narzucają się same i trudno
nie zauważyć zasadniczych różnic w podejściu do Czytelnika. Kosmiczna różnica
jakościowa oraz to, że polskie portale w dużej mierze stanowią opracowania
artykułów ze stron The Guardian, The Independent, czy, o zgrozo, The Daily Mail,
pozwala skutecznie bronić następującej tezy: Czytelnik na polskim portalu jest towarem w stopniu nieporównywalnie
większym niż na portalach zachodnich.