za PixaBay (CC0 Public Domain) |
Jak zwiększyć popularność bloga? Jak zwiększyć popularność
vloga? Jak zyskać fanów na Facebooku? Jak zyskać obserwujących na Instagramie?
Jeśli nie jesteś Kasią Tusk lub córką innego polityka wysokiego szczebla, jeśli
nie jesteś Małgorzatą Rozenek lub inną celebrytką o wątpliwym poziomie
wszystkiego, względnie jeśli nie jesteś Kingą Rusin lub inną gwiazdą ekranu, zwaną
dla niepoznaki „osobowością telewizyjną”, czeka Cię ciężka praca polegająca na
dostarczeniu wybranej grupie docelowej interesujących dla tej grupy treści. A
co, jeśli ciężką praca Ci nie odpowiada? Możesz skorzystać z metody PMT „Path
to Hollywood”. Czyli po rozwinięciu Program Modelowania Treści „Path to
Hollywood”. Pozostaje pytanie, czy PMT faktycznie działa?
Path to Hollywood, Stalingrad i Justin Bieber
Jak powszechnie wiadomo, treści treściom nierówne. Każdy,
kto kiedykolwiek prowadził bloga czy vloga nastawionego bezpośrednio na zarobek
(za przykład niech posłuży blog wspomnianej Kasi Tusk oraz dziesiątki blogów
modowych) ma świadomość, że koniecznością dziejową staje się dostarczenie
pożądanej grupie odbiorców interesujących i wartościowych dla tej grupy treści.
Wartościowych dla danej grupy, co nie oznacza, że treści muszą być poważne,
inteligentne, mądre czy wzniosłe. Muszą być jedynie wartościowe i interesujące
dla określonego wycinka internetowej społeczności.
Wartościowość treści w przypadku Internetu nie jest
wartością bezwzględną. Nowatorski i oryginalny artykuł poświęcony bitwie pod
Stalingradem ma zupełnie inną wartość dla historyka żywo zainteresowanego II
Wojną Światową, a inną dla nastolatki, która nad historię II Wojny Świtowej
przedkłada najnowsze doniesienia medialne o życiu i twórczości Justina Biebera.
Ten przykład dotyczy praktycznie każdego, gdyż każdy z nas ma swoje własne
Stalingrady i swoje własne Justiny Biebery. Czy w świetle powyższego podejścia
Program Modelowania Treści „Path to Hollywood” może mieć sens? W teorii owszem,
a w praktyce?
Wnosząc po bełkotliwym opisie produktu, z praktyką może być
problem. Czym faktycznie jest PMT „Path to Hollywood”? Tekst reklamowy tego nie
wyjaśnia, co oznacza, że PMT może być wszystkim i niczym jednocześnie.
Obstawiam to drugie, gdyż domniemanie działanie przedstawione na stronie PMT „Path
to Hollywood” zdecydowanie przekracza granice zdrowego rozsądku i racjonalności.
Zacytuję Wam fragment ze strony reklamowej (link na końcu artykułu):
„Vlogerzy i celebryci z Warszawy patrzyli na to z ogromnym zaskoczeniem. Nigdy czegoś takiego nie widzieli. Osoby, stosujące jedną prostą metodę zdobywania popularności i masowego przyciągania uwagi, przebijały na głowę najpopularniejszych vlogerów w kilka godzin od założenia własnego konta. Masowo zdobywały lajki, obserwatorów, komentarze i wiernych fanów raptem paroma kliknięciami!” [1].
A to nie wszystko. To, co jest typowe dla tekstów
reklamowych tajemniczej firmy z „panną marianną” i jej słynnym „próbował ktoś?”
w tle, to informacja, iż działanie nowej metody jest wielopłaszczyznowe i
ponadprzeciętne. Co to oznacza w praktyce? Oznacza to, że praktycznych
zastosowań PMT „Path to Hollywood” jest wiele (więcej szczegółów na ten temat w
dalszej części mojej opinii o reklamie PMT „Path to Hollywood”):
„Zastosowany do promowania własnego wizerunku w sieci, natychmiast pomaga zwiększać zakres oddziaływania, popularność i atrakcyjność. Nawet najpopularniejsi vlogerzy, którzy stale publikują swoje materiały, czują się zagrożeni. Ta metoda przebija ich treści, ułatwiając masowe zyskiwanie atencji, polubień i nowych, wiernych fanów. Dodatkowo posiada kilkadziesiąt innych praktycznych zastosowań”
PMT – bez tylnych drzwi ani rusz!
Jak powszechnie wiadomo, praktyczne zastosowania dowolnej
rzeczy i koncepcji są ograniczone jedynie naszą wyobraźnią, nic więc dziwnego,
że PMT „Path to Hollywood” ma ich wiele. Podobnie jak młotek, drożdże i bojowy
kot. Co prawda nie posiadam wystarczająco rozwiniętej wyobraźni, by zobrazować
sobie sposób, w jaki PMT „Path to Hollywood” przebija treści tworzone przez
wieloletnich vlogerów i ułatwia masowe zyskiwanie wiernych fanów, ale jestem
tylko blogerem. Czyli właściwie powinienem zainteresować się Programem
Modelowania Treści! W końcu to produkt dla mnie!
Niestety, wbrew szczerym chęciom, nie mogę skorzystać z
programu PMT „Path to Hollywood”. I bynajmniej nie dlatego, że do Hollywood się
nie wybieram. Nawet nie dlatego, że mam bardzo poważne wątpliwości co do
merytorycznej zawartości PMT. I nie dlatego, że piszę dla przyjemności. Problem
jest znacznie poważniejszy. Nie mam tylnych drzwi!
„Osoby stosujące Program Modelowania Treści „Path to Hollywood” już po kilku dniach okupowały pierwsze miejsca w wynikach wyszukiwarki i zyskiwały po kilka tysięcy obserwatorów. Ale to był dopiero początek. Stosując PMT, musiały pogodzić się z lawinowo rosnącą popularnością i nauczyć wymykania z domu tylnymi drzwiami” [1].
Co prawda nie znalazłem w marketingowym bełkocie informacji
o którą wyszukiwarkę chodzi, ale roboczo i zdroworozsądkowo zakładam, że chodzi
o zdecydowanie najpopularniejszą w Polsce wyszukiwarkę Google. Sposób, w jaki
Google postrzega Internet jest jasny i mniej więcej opisany w oficjalnych
wytycznych dla twórców witryn i treści. Portale społecznościowe nie mają tak
klarownych reguł działania, ale również ich algorytmy wykluczają „okupowanie
pierwszych miejsc w wynikach wyszukiwania” po kilku dniach. Jedyna droga, aby
obejść tę niedogodność, to skorzystanie z oferty płatnych reklam. Co jest
skuteczne, ale jednocześnie jest dość kosztowne.
PMT „Path to Hollywood” i lista zastosowań
„Nazywam się Robert Stone i jestem specjalistą od marketingu
politycznego oraz public relations, specjalizującym się w prowadzeniu kariery i
modelowaniu ścieżki zawodowej w obszarze modelingu, aktorstwa i polityki” [2].
Robert Stone prowadzi własną działalność od standardowych 15 lat, ale dla
odmiany nie w Warszawie, ale głównie w NY City. Mniejsza o lokalizację. Metoda
Program Modelowania Treści „Path to Hollywood” jest tak genialny, że podobnie
jak dynamit, nie ma większego znaczenia gdzie powstał. I podobnie jak dynamit
PMT zadziała wszędzie. PMT rzuci do Twych stóp Internet. Rzuci cały świat! Gdyż
PMT „Path to Hollywood” ma mnóstwo zastosowań (o czym już wspominałem) i dzięki
niemu możesz bez problemów:
- odkryć swój największy talent w pół godziny;
- wybrać dla siebie wizerunek o największym potencjale medialnym w 1 dzień;
- stworzyć dzieło, które zapewni Ci pierwszych fanów w 3 dni;
- zyskać śmiałość do występowania przed dużą publiką w tydzień;
- zyskać uwagę i uznanie mass mediów w 2 tygodnie;
- zgromadzić 100 000 fanów w internecie i wystąpić w telewizji w 1 miesiąc. [2]
Powiem Wam szczerze. Nie jestem w stanie wskazać, które z
powyższych twierdzeń jest najgłupsze. Osobiście obstawiam zyskanie śmiałości do
występowania przed dużą publicznością w 7 dni, ale to może wynikać z mojej
własnej perspektywy. Będzie najprościej, jeśli każdy z Was wybierze swoje
własne, najbardziej idiotyczne z powyższego zestawienia, zdanie.
Na marginesie, powyższa krótka lista zestawiona z
rzeczywistością pozwala ocenić faktyczną skuteczność Programu Modelowania
Treści „Path to Hollywood”. Jak wielu blogerów i vlogerów trafiło w ciągu
ostatniego miesiąca to telewizji? I jak wielu vlogerów zyskało uznanie mass
mediów w ciągu ostatnich dwóch tygodni?
Nie oglądam telewizji, więc tego zalewu nie widziałem, ale mass media, z
których notorycznie korzystam jako odbiorca, poskąpiły mi informacji o tych,
których darzą uznaniem. Czy to mass media deprecjonują vlogerską konkurencję na
sterydach z PMT „Path to Hollywood”? Czy może, korzystając z brzytwy Ockhama,
rozsądniej będzie założyć, że PMT „Path to Hollywood” to ściema (że tak nawiążę
do młodzieżowego języka użytego w reklamie Programu Modelowania Treści)?
PMT „Path to Hollywood”, cena, opinia, Google
Co ciekawe, metoda PMT „Path to Hollywood” automatycznie zapewnia popularność. W
oryginale wygląda to następująco:
„Ta metoda daje możliwość automatycznego wypromowania się i zainteresowania innych Twoimi treściami. Po prostu stosujesz ją w odpowiedni sposób i, po kilkunastu minutach, widzisz jak Twoje konto pęka w szwach od lajków, komentarzy, udostępnień itp.” [2].
Wzruszająca historia. Przeglądając tekst reklamowy mam
nieodparte wrażenie, że składa się z powyższego twierdzenia odmienianego na dziesiątki
sposobów. Ale może to jedynie wrażenie? Mniejsza. Na koniec niewielka dawka
języka polskiego, który miał wyjść młodzieżowo, a wyszedł żenująco. Czyli
zachwycona opinia Gabrieli, która w
miesiąc stała się wiodącą vlogerką (zdjęcie wiodącej vlogerki do kupienia
na Fotolii):
„Nie ma tu wiele do gadania. PMT to turbo prosta sprawa. W zasadzie, jak patrzę na to z perspektywy, to działa w zasadzie samo. Kompletnie nie potrzebuje mojej ingerencji. Dotychczas byłam kompletnie bezradna w walce o swoją popularność w internecie. Im bardziej się starałam, tym gorzej wychodziło... do czasu! Path to Hollywood dało mi przepustkę na najlepsze vlogerskie imprezy i znajomości, o jakich nigdy nie śniłam. Jest zajebiście!” [2].
Zanim poznacie wyimaginowaną Gabrielę z Fotolii na jednej z
vlogerskich imprez i nim wydacie 87 złotych na Program Modelowania Treści „Path
to Hollywood”, przeczytajcie artykuł w poradniku Google’a pod tytułem „Czy potrzebujesz SEO?”. To jedynie
wstęp do SEO, ale większości z Was pozwoli krytycznie spojrzeć na idiotyzmy
wypisywane w reklamie PMT „Path to Hollywood”. Bardzo mocno polecam!
Na podstawie:
[1] breakingweeklynews.com/48/wdt-2039/
[2] dailycashsaver.com/48/wdt-2039/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz