za PixaBay (CC0) |
Plastry KineMax skuteczniejsze od Jezusa
„KineMax” stanowi kuriozum tak wielkie, że nawet dział
marketingu nie wpadł na żaden przełomowy pomysł odróżniający opis „KineMax” od dotychczasowej,
radosnej twórczości. Mamy „pannę mariannę”, mamy „300%” i Uniwersytet Stanowy,
tym razem w Los Angeles. A to zapewne dlatego, że „KineMax” to plastry, których
działanie jest „ponadprzeciętne i wielopłaszczyznowe” [1]. I to nie wszystko.
Plastry „KineMax” działają lepiej niż Jezus uzdrawiający śmiertelnie i chorych.
W oryginale wygląda to następująco:
„Nową metodę stworzono w oparciu o jeden unikalny składnik. Jego działanie jest ponadprzeciętne i wielopłaszczyznowe. Zastosowany, łagodzi ból, koryguje napięcie mięśni i stawów oraz zapobiega powstawaniu kontuzji w przyszłości. Zmniejsza obrzęk pourazowy i poprawia ukrwienie kończyny dotkniętej urazem. Dodatkowo posiada kilkadziesiąt innych zdrowotnych zastosowań” [1].
Czym jest ów magiczny składnik, który nie tylko złagodzi
ból, ale również „zapobiegnie powstawaniu kontuzji w przyszłości”? To… Egipska
bawełna. Fakt, egipska bawełna rzeczywiście jest bawełną z górnej póki (aczkolwiek
ta dobra jakość to jedynie część produkcji Egiptu), ale nieustająco pozostaje
bawełną. Ale jeśli jesteście ciekawi wielkiej mocy egipskiej bawełny, to służę stosownym
cytatem:
„W odróżnieniu od zwykłej bawełny, egipska bawełna zawiera 300% więcej włókien odpowiedzialnych za tak fantastyczne rezultaty w zwalczaniu kontuzji. W postaci plastrów KineMax egipska bawełna jest jeszcze bardziej skondensowana, a mimo wszystko jest tak cienka niczym ludzka skóra. Dzięki temu działa natychmiast po zastosowaniu na skórę” [1].
Jeśli powyższy bełkot to dla Was wciąż zbyt mało wrażeń,
albo jeśli dobrze bawicie się z „KineMax”, autorzy tekstu reklamowego w
krótkich, żołnierskich słowach wyjaśniają, w jaki sposób plastry „KineMax”
działają. Jesteście gotowi na jeszcze jedno zdanie? No to jedziemy:
„Już po pierwszym użyciu plastrów z bawełny egipskiej, napięcie mięśni i stawów jest natychmiast korygowane, a mięśnie i stawy dosłownie regenerowane. (…) Zabijają stan zapalny i pobudzają mikrokrążenie” [1].
Cóż, powyższe przynajmniej wyjaśnia żywe mumie uganiające
się za Rachel Weisz. Były zawinięte w bandaże z egipskiej bawełny ;-)
KineMax, cena, opinia i prawdziwy ortopeda
Czy plaster „KineMax” warty jest stosowania? Oczywiście nie
jest, gdyż bawełna, nawet najlepszej jakości, to nadal bawełna. Nie ma w sobie właściwości
korygującej napięcie mięśni, o ich „regeneracji” nawet nie wspominając. W wielu
przypadkach stosowanie opasek stabilizujących stawy czy odciążających mięśnie
ma sens, sprawdza się w praktyce i często jest polecane przy urazach stawów. Jednakże
w takich i podobnych przypadkach znacznie lepiej sprawdzą się opaski z
materiałów syntetycznych, które skuteczniej odprowadzają wilgoć, są odpowiednio
elastyczne i rozciągliwe, dopasowane do konkretnego problemu i stawu a przy
okazji – tańsze.
Ile kosztuje „KineMax”? „KineMax” kosztuje 137 złotych lub
87 złotych. Obie wersje ceny funkcjonują i obie są mocno przesadzone. Ceny
stabilizatorów stawów to koszt rzędu kilkudziesięciu złotych w górę, a do tego
żaden z nich nie jest niebieską taśmą z egipskiej bawełny z lepem. Jednocześnie
żaden z prawdziwych stabilizatorów nie ma w swojej ulotce reklamowej haseł w
stylu: „Niektórzy z rozleglejszą kontują wracali do pełnej sprawności po 3
dniach” [2]. To oczywiście zew strony reklamowej „KineMax”. A to nie wszystko,
gdyż z „KineMax” można:
- Natychmiast pozbyć się kontuzji
- Zmniejszyć obrzęk i opuchliznę w ciągu 3h
- Uwolnić się od bólu pourazowego
- Przyspieszyć gojenie uszkodzonych partii ciała
- Poprawić ukrwienie mięśni i stawów [2].
Śmiać się czy płakać? Oceńcie sami. Ze swojej strony, ze
strony posiadacza kolana mocno doświadczonego przez los dodam, że stabilizatory
mają sens. W wielu przypadkach poprawiają komfort życia. Ale tylko i wyłącznie
pod warunkiem, że są to stabilizatory dobrane odpowiednio do konkretnego urazu oraz
do faktycznego stanu danego stawu. Mówiąc wprost – zapytajcie ortopedę czy w
Waszym przypadku noszenie stabilizatora ma sens i jaki stabilizator wybrać.
Oczywiście zapytajcie prawdziwego ortopedę, a nie takiego,
który atakuje tekstem: „Nazywam się Katarzyna Truszczyńska i jestem specjalistą
ds. ortopedii. Od 15 lat prowadzę własny gabinet w Warszawie” [2]. Miłośnikom
reklam zdanie wyda się znajome (bo jest znajome) i nie zdziwi ich fakt, że zdjęcie
Katarzyny Truszczyńskiej jest do kupienia na stockach. Ciekawostką jest to, że
na zdjęciu Katarzyna Truszczyńska ma mniej niż 30 lat. Co elegancko podkreśla
absurdalność plastrów „KineMax”.
Na podstawie:
[1] breakingweeklynews.com/48/kine-max-o/
[2] dailycashsaver.com/48/kine-max/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz