Forskolin spala tłuszcz, gdyż spala tłuszcz Forskolin. Tym samym Forskolin poniekąd jest jak Słowacki, który wielkim poetą był, gdyż poetą był wielkim. Ach, Gombrowicz, mój Gombrowicz. Ale tak naprawdę Forskolin nie ma nic wspólnego ze Słowackim. Jeśli już, to mógłby posłużyć Gombrowiczowi za kanwę historii tonącej w oparach absurdu.
Forskolin – Alicja, Мариана Колева, Mária Szükséges
Żyjemy w czasach, w których szczupła sylwetka jest sylwetką promowaną.
Promowaną w reklamie, w filmie, w świecie celebrytów, w kolorowych
czasopismach. Nic dziwnego, że oglądając wysmukłe modelki, atrakcyjne aktorki i
wymuskane celebrytki zaczynamy postrzegać siebie, jako nieatrakcyjnych,
brzydkich, zakompleksionych i, o zgrozo, otyłych.
Nic tak dobrze się nie sprzedaje, jak szybkie i bezproblemowe leczenie
kompleksów. A tak się składa, że otyłość, połączona z poczuciem
nieatrakcyjności i kompleksem własnego ciała, jest tak powszechna, że chętnych
na kupno placebo okraszonego pięknymi obietnicami nie zabraknie. Witajcie w
świecie cudownych tabletek na odchudzanie!
Witajcie w świecie tabletki Forskolin.
„Mam na imię Alicja i w tym roku kończę 32 lata”. Ale nie zawsze Alicja jest
Alicją. Na rosyjskim portalu, Alicja to Мариана
Колева (bg.garciniacomplex.org), która schudła dzięki innym cudownym tabletkom,
ale na portalu węgierskim (hu.coleusforsholi.com) Alicja ma lat 36 i schudła
dzięki Forskolinowi. Co prawda schudła jako Mária Szükséges, ale nie czepiajmy się szczegółów. Może w
międzyczasie wyszła za Rosjanina Колева,
rozwiodła się i wyszła za Węgra o nazwisku Szükséges?
W końcu to cztery lata.
Dla odmiany, na bliźniaczej, chorwackiej stronie (wykorzystano wiele tych
samych fotografii), Alicja to Alma (o
ile nie zmylił mnie chorwacki: „Zovem se Alma”, za nutrition.com.hr). W tym
konkretnym przypadku Alma odchudziła się skutecznie specyfikiem o nazwie Nutrition, którego nazwa w Polsce
bardziej kojarzyłaby się z odżywkami dla niemowląt (a może nazwa jest
zastrzeżona?). Mniejsza o szczegóły.
Po co o tym piszę? Copywriter stworzył tak przekonującą historię Alicji Markiewicz (jak podpisał się autor
tekstu pod swoim dziełem), że warto zaznaczyć, iż to klasyczna licentia poetica. Dzieło piękne, acz
niemające wiele wspólnego z rzeczywistością i realnie istniejącą Alicją Markiewicz, Мариана Колева, Mária Szükséges
czy Almą.
Forskolin, czyli Ajurweda?
Ale trzeba oddać autorowi opowieści, że włożył sporo pracy w stworzenie
historii Alicji i, zgodnie z powszechnie obowiązującymi zasadami SEO, wlał w
ową historię tyle wody, że aż w butach chlupocze (jak mawiała moja polonistka).
Woda leje się strumieniami, ale jedno zdanie szczególnie przykuło moją uwagę: „Stosowałam
diety, chodziłam na siłownię i głodziłam się, ale moja waga topniała bardzo,
bardzo wolno. Po roku wyrzeczeń, odmawiania sobie wszystkiego i litrów potu
wylanych na siłowni schudłam 12 kg, obniżając cholesterol o... 2 punkty” (za
101rad.pl). Serio?
Jeśli komuś z Was udało się to, co Alicji, powinniście zostać publicznie
rozstrzelani za leserkę, obijanie się, brak konsekwencji i cały Wasz wielki
wkład w to, by rok odchudzania poszedł na marne. Alicja klawiaturą copywritera
nie wyjaśnia, w jaki sposób osiągnęła tak zadziwiający wynik. Połączenie diety
i siłowni stosowane przez rok przekłada się na zmniejszenia masy ciała znacznie
większe, niż 12 kg. I to zmniejszenia od stanu wyjściowego na poziomie 130 kg.
Na szczęście dla siebie i dla sprzedawców magicznych pigułek na wszelkie
dolegliwości życia, Alicja trafiła na forum, na którym dowiedziała się o
istnieniu Ajurwedy, starożytnego,
hinduskiego systemu medycyny. Stąd już tylko krok do marketingowych,
idiotycznych wniosków.
„Przeczytałam tam o metodzie pochodzącej z medycyny indyjskiej – Ajurwedy.
Bazuje ona na potędze naturalnych spalaczy tłuszczu. (…) Najpotężniejszą
rośliną stosowaną w Ajurwedzie jest Coleus forskohlii – znana jako pokrzywa
indyjska. Ta niepozorna krewna naszej pokrzywy zamienia organizm w bezlitosną
maszynę do niszczenia tłuszczu” (tamże).
I tak. Od tego momentu opowieść o perypetiach Alicji ma coraz mniej sensu i
coraz bardziej trąci Ferdydurke.
Forskolina, John Ruggle z Harwardu
Dowiadujemy się, że tłuszcz niszczy zawarta w pokrzywie indyjskiej forskolina. Dowiadujemy się, że Coleus forskohlii została gruntownie
przebada przez naukowców, a nawet, że „tylko w ostatnim roku wydano
kilkadziesiąt publikacji poświęconych jej skuteczności!”. Niestety, konkretów
brak. A szkoda, bo publikacje chętnie przejrzę!
Na szczęście mamy jedną opinię naukowca. Jak stwierdził profesor John Ruggle z Harwardu: „Coleus
forskohlii to substancja, która działa jak antybiotyk przeciw tłuszczowi.
Zwiększa stężenie cyklicznego AMP (cAMP), a to właśnie Cykliczny Monofosforan
Adenozyny odpowiada za przyśpieszenie rozpadu tłuszczów w komórkach
tłuszczowych i wypłukiwanie go z naczyń krwionośnych, co skutkuje radykalnym
obniżeniem poziomu cholesterolu”.
Kim jest profesor John Ruggle z Harwardu? Nie wiem. Na Harwardzie wykłada
profesor John Ruggie (nazwisko
wygląda podobnie), ale zajmuje się prawami człowieka i polityką międzynarodową.
Chociaż może w ramach hobby zajmuje się zwalczaniem cholesterolu i
odchudzaniem, prowadząc badania nad adenozynotrójfosforanem, czyli ATP?
Aczkolwiek bliższy jestem konkluzji, że za stworzenie profesora Johna
Ruggle odpowiada ten sam „spec” od marketingu, który odpowiada za stworzenie Alicji Markiewicz. Alicji, która dzięki
Forskolinie schudła kilogram w jedną
noc, a po miesiącu szprycowania się Forskoliną
straciła 16 kilogramów. Oczywiście nie katując się przy okazji dietami i
siłowniami.
Na koniec uszczęśliwiona Alicja wzywa do działania: „Jeśli Twoja historia
pomoże schudnąć i zmniejszyć ryzyko zawału serca choćby jednej osobie, to
powinnaś się nią natychmiast podzielić”. Podzielić się?
Dyrektor Działu Obsługi Klienta, Maria Wysocka z Fotolii
Podzielę się. Zdrowie składa się z dwóch zasadniczych elementów. Diety i
ruchu. I żadne pigułki z pokrzywą indyjską, jagodami acai albo z młodym
jęczmieniem nie wpłyną na nie znacząco, jeśli dieta będzie składała się ze
śmieci, a ruch ograniczy się do wycieczek z przysłowiowej kanapy po owe śmieci
po pobliskiego supermarketu. W dzisiejszych czasach stwierdzenie „jesteś tym, co jesz”, stało się
szczególnie prawdziwe.
Bez odpowiedniej diety, bez ruchu i, dodatkowo, bez kontroli wagi ciała, odchudzanie
jest stratą nie tylko czasu, ale i stratą wiary w to, że możesz schudnąć. A
możesz.
A co z suplementami diety? Suplementy diety są przydatne i warto je
stosować (aczkolwiek polecam poszukać znacząco tańszych wersji w osiedlowej
albo internetowej aptece (Forskolin
kosztuje 147 zł za 30 kapsułek!). Nie mam zaufania do Dyrektor Działu Obsługi
Klienta, Marii Wysockiej, która dorabia
sobie sprzedażą „swoich” zdjęć na Fotolii). Suplementy często dostarczają
potrzebnych organizmowi elementów, których dostarczania w pokarmie jest
ograniczone. Przykładem przydatnego, ważnego i taniego suplementu diety jest
tran. Dlaczego? Zostawię to Waszemu researchowi ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz