Translate

piątek, 29 lipca 2016

You Can Cook! TISD, Pomodoro i jak nauczyć się gotować?

http://samosiezrobi.blogspot.com/2016/07/you-can-cook-tisd-pomodoro-i-jak.html
za PixaBay (CC0 Public Domain)


Wcześniej czy później staniesz przed koniecznością przyrządzenia posiłku, a wtedy zadasz sobie fundamentalne pytanie: jak szybko mogę nauczyć się gotować? Wbrew pozorom gotowanie nie jest wiedzą tajemną i nieco teorii i praktyki pozwoli Ci szybko ogarnąć się w kuchni. A jeśli zależy Ci na czasie i potrzebujesz zdobyć sprawność kucharza na wczoraj, masz szansę trafić na reklamę „You Can Cook!”, która obiecuje, że nauczysz się gotować w tydzień! Brzmi absurdalnie? Z jednej strony tydzień to naprawdę dużo czasu i ogólne podstawy gotowania można opanować. Z drugiej strony reklama „You Can Cook!” twierdzi, że opanujesz zaawansowane techniki kulinarne w tydzień. Czy coś takiego jest możliwe? Cóż. Znajomy kucharz popukał się w głowę, więc domyślam się, że nie. 

W jaki sposób z „You Can Cook!” miałbyś nauczyć się zaawansowanych technik gotowania w ciągu tygodnia? Dzięki technikom TISD oraz metodzie zarządzania czasem POMODORO. Czyli?

You Can Cook! TISD i Pomodoro


Czym są techniki TISD? Nie wiem. Również Google ma problem. Może TISD to skrót od nazwy jednej z amerykańskich szkół, a być może akronim jakiejś nieznanej mi techniki uczenia się? Jeśli w niedalekiej przyszłości natknę się na odpowiednie informacje, niewątpliwie rozwinę wątek technik TISD w tym artykule. Zwłaszcza, że, jak twierdzi strona reklamowa „You Can Cook”, poznanie technik TISD byłoby bardziej niż wskazane:





„Nową metodę stworzono w oparciu o jeden unikalny element. Jego działanie jest ponadprzeciętne i wielopłaszczyznowe. (…) Tym super-skutecznym elementem nowej metody są techniki TISD. W odróżnieniu od innych metod nauki gotowania, techniki TISD zawierają o 300% więcej wskazówek opisanych krok po kroku, odpowiedzialnych za tak fantastyczne rezultaty w nauce zdrowego i oszczędnego gotowania. W postaci platformy internetowej „You Can Cook!” techniki są jeszcze bardziej udoskonalone. Dzięki temu działają natychmiast po zastosowaniu” [1].

300%, które przewija się przez większość reklam tajemniczej firmy sprzedającej „szuwaks, mydło i powidło”, odhaczone. Co prawda metoda szybkiej nauki gotowania „You Can Cook!” nie została sprawdzona na słynnym Uniwersytecie Stanowym w Scranton, a została jedynie przetestowana przez profesjonalnych kucharzy, ale Panna_Marianna czuwa i jak zawsze dopytuje: „Próbował ktoś?”. Innymi słowy, szablon reklamy „You Can Cook!” nie odbiega od innych reklam z „Panną_Marianną” w tle.

Technika zarządzania czasem „Pomodoro” przyszła do nas z Włoch. Ale znacznie później niż królowa Bona i jest związana z wynalazkiem czasomierza kuchennego vel minutnika, odmierzającego zadany odcinek czasu. W zamierzchłym XX wieku, w którym mechanika górowała nad elektroniką, podobne czasomierze miały w środku zwykłą sprężynkę, upiornie głośny dzwonek oraz „kuchenne” kształty. W mojej kuchni było to jabłko. Francesco Cirillo, uważany za twórcę wykorzystania czasomierza w organizacji czasu, miał pomidora. I stąd nazwa. 

Technika „Pomodoro” w skrócie: wybierz sobie zadanie do zrobienia, na minutniku ustaw czas, który powinno Ci zająć jego ukończenie i do dzieła. Dzięki technice „Pomodoro” łatwiej skoncentrować się na zadaniu, nie rozpraszać, działać pod presją czasu, co poprawia efektywność. Przynajmniej w teorii. A czy technika „Pomodoro” sprawdzi się w Twoim przypadku? Warto spróbować! Zwłaszcza, że nie potrzebujesz „mechanicznego pomidora” odmierzającego kwadrans z dokładnością plus minus 5 minut. Stosowny minutnik znajdziesz w swoim telefonie (nawet w Nokii z zeszłego wieku).

Z You Can Cook! Oszczędzisz na gotowaniu 1000 zł/miesiąc!


Czym tak naprawdę jest metoda nauki gotowania „You Can Cook!”? Domyślam się, że jest kursem gotowania, gdyż tak naprawdę niczym innym być nie może. Pomimo rozwoju technologicznego i zwycięstwa minutników elektronicznych nad mechanicznymi pomidorami, ludzkość nie wynalazła magicznych technik uczenia się, które znacząco wpłynęłyby na szybkość zdobywania wiedzy, tak teoretycznej, jak i praktycznej. Słynne krzywe uczenia vel krzywe zapominania, technika interwałów, powtórzeń itp., itd. powstały już u schyłku XIX i w początkach XX wieku (a gdyby lepiej poszukać, odpowiednie wskazówki znajdziemy w Starożytnej Grecji). Trudno podejrzewać, że „You Can Cook” wychodzi poza podręcznik do gotowania.


Co oczywiście nie przeszkadza twórcy tekstu reklamowego wymyślać niesamowite korzyści, jakie niesie za sobą stosowanie metody „You Can Cook!”:
„Już po pierwszym skorzystaniu z platformy z technikami TISD, zwiększa ona pewność siebie w kuchni i pozwala opanować podstawowe techniki kulinarne. W pierwszym dniu używania platformy, użytkownicy wiedzieli, jak dostosować techniki gotowania, smażenia, duszenia i pieczenia, do wybranych produktów spożywczych, ale to był dopiero początek. Kiedy codziennie używa się wskazówek z platformy „You Can Cook!”, nabiera się wprawy w gotowaniu, a przygotowanie nawet wymyślnej potrawy nie sprawia problemu już po 1 tygodniu. Ponadto w naturalny sposób wprowadza zasady oszczędnego gotowania tak, że miesięcznie można ograniczyć wydatki na jedzenie nawet o 1000zł” [1].
 
W jaki sposób można ograniczyć wydatki na jedzenie o 1000 złotych miesięcznie? Przychodzą mi do głowy jedynie dwie sytuacje, w których takie stwierdzenie ma sens. Pierwszy przypadek to posiadanie bardzo wielodzietnej rodziny. Oszczędzając dwa złote na „talerzu” i gotując dla szesnastu osób rzeczywiście dociągniemy do tysiąca miesięcznie. Drugi przypadek to drastyczne ograniczenie stosowania szafranu. W takim przypadku oszczędności mogą znacząco przekroczyć 1000 złotych. Niestety, oba przypadki nie są licznie reprezentowane w statystykach opisujących polskie społeczeństwo. Musiałem coś przeoczyć w moich przemyśleniach nad możliwością oszczędności „nawet 1000 złotych miesięcznie” na jedzeniu.

Co ciekawe, wedle twórcy tekstu reklamowego: „Platforma kulinarna ‘You Can Cook!’ bardzo szybko stała się popularna wśród kobiet i mężczyzn chcących opanować sztukę gotowania. Zdobyła fantastyczne opinie wśród profesjonalnych kucharzy i blogerów kulinarnych” [1]. To dość intrygujące stwierdzenie. Wielokrotnie zdarzało mi się zaglądać na mniejsze i większe blogi kulinarne i nigdy (nigdy!) nie trafiłem na jakąkolwiek wzmiankę o platformie kulinarnej „You Can Cook!”. Albo mam ogromnego pecha, albo autor tekstu zaszalał.

You Can Cook! Czyli 87 złotych i Mikołaj Witkowski

Kolejna strona opisująca metodę „You Can Cook” prezentuje opinię Mikołaja Witkowskiego: „Nazywam się Mikołaj Witkowski i jestem szefem kuchni. Od 15 lat prowadzę własne warsztaty kulinarne, na których pomagam ludziom opanować techniki zdrowego gotowania” [2]. Co ciekawe, Mikołaj Witkowski zaczyna swój wywód z sensem, co warto odnotować, wydrukować i powiesić w kuchni w widocznym miejscu:
„Praktyka nauczyła mnie jednego. Aby od podstaw opanować podstawy smacznej, a także zdrowej i oszczędnej kuchni potrzeba ogromnej siły woli, czasu i cierpliwości” [2].
True story! Niestety już chwilę później Mikołaj Witkowski popada w świat marketingowego szaleństwa: „Sprawdziłem wiele sposobów, ale tylko jeden pozwolił zacząć gotować smacznie i oszczędnie już w trakcie pierwszego tygodnia stosowania” [2]. Co na to logika? Logika nie ma pojęcia, jak już posiadana umiejętność gotowania pozwala zdobyć nową umiejętność gotowania. Być może Mikołaj Witkowski jest szczególnie tępym mistrzem kuchni i wielokrotnie zaczynał naukę gotowania nie czyniąc żadnych postępów, a jedynie technika „You Can Cook!” była w stanie uczynić z niego kucharza na miarę kuchennego wirtuoza? Moglibyśmy się nad tym zastanawiać, gdyby opisany na stronie internetowej Michał Witkowski faktycznie istniał.




Niestety, Mikołaj Witkowski nie istnieje, a jego stockowa podobizna upiększa dziesiątki stron internetowych. Co więc jest prawdą na opisywanej stronie reklamowej? Skoro nie istnieje Mikołaj Witkowski, więc i jego pokrętny wywód o zaletach gotowania z technikami „You Can Cook!”, zdrowym i oszczędnym przyrządzaniu kolejnych potraw oraz automatycznym zwiększeniu umiejętności kulinarnych, nie ma racji bytu. Aczkolwiek wirtualny Mikołaj Witkowski istnieje i umiejętnie przekonuje potencjalnych klientów do zakupu. A co jest pewne na stronach reklamujących ową metodę na naukę gotowania w tydzień? Najbardziej pewna jest cena. „You Can Cook” kosztuje 87 złotych. Dużo?

Gotowanie, czyli praktyka czyni mistrza!

Dostęp do platformy kulinarnej „You Can Cook!” za 87 złotych to sporo. Prosta książeczka o podstawach gotowania kosztuje kilkanaście złotych (oczywiście są i droższe). Do tego wiele starych (acz wciąż aktualnych!) książek kucharskich znajdziecie w antykwariatach, na półkach u rodziców albo u znajomych. Do tego ogromne ilości przydatnych informacji znajdziecie na blogach kulinarnych i tych związanych z kuchennym DIY (Do It Yourself), pełnych tricków i sprytnych sposobów na ułatwienie sobie życia. Wystarczy chcieć!

A to, co w gotowaniu jest szczególnie ważne, to praktyka. Nawet najlepsze przepisy nie wystarczą, aby za pierwszym razem przyrządzić pyszny obiad. W przypadku gotowania zwrot „praktyka czyni mistrza” nabiera wyjątkowej doniosłości. Bez niej żadną miarą nie osiągniesz mistrzostwa w tworzeniu smacznych dań. I jeśli nie jesteś „genialnym dzieckiem patelni i chochli” (w przenośni), tydzień to zdecydowanie za mało by wznieść się na wyżyny sztuki kulinarnej. Jeśli dopiero zaczynasz przygodę z gotowaniem, zapomnij o tym, że po tygodniu intensywnej praktyki staniesz się Gordonem Ramsayem. Przynajmniej jeśli chodzi o jakość potraw. Znacznie łatwiej będzie osiągnąć podobny poziom wyrażania irytacji.

Reasumując. Czy warto poświęcić 87 złotych na dostęp do platformy „You Can Cook”? Patrząc przez pryzmat obietnic o osiągnięciu „wirtuozerii” w gotowaniu w tydzień, absolutnie nie. Osobiście polecam staromodne książki (drukowane) dotyczące podstaw gotowania, blogi kulinarne dla początkujących i portale traktujące o trickach ułatwiających walkę z mięsem, zupą i warzywami. To zdecydowanie lepszy pomysł niż korzystanie z enigmatycznych źródeł enigmatycznej firmy.

W dzisiejszym świecie nie jest problemem napisać wspaniałą książkę kucharską bez pojęcia o gotowaniu. Wystarczy odrobina teorii, baza sprawdzonych przepisów i katalog przepięknych zdjęć stockowych, kupionych za 69 euro. Całość ubieramy w słowa i gotowe.

Wniosek? Jeśli planujecie faktycznie nauczyć się gotować, odżałujcie tych kilkadziesiąt złotych na dwa, trzy podręczniki mówiące o podstawach gotowania i znajdźcie wartościowe z Waszego punktu widzenia blogi kulinarne. W tej kolejności. I zapomnijcie o tytule „mistrz patelni” zdobytym w tydzień. Dajcie sobie na to nieco więcej czasu. A nawet sporo więcej.

 
Na podstawie:
[1] breakingweeklynews.com/48/wdt-1929/
[2] dailycashsaver.com/48/wdt-1929/

1 komentarz: