na podstawie PixaBay (CC0 Public Domain) |
To był zwykły,
spokojny poniedziałek. Nikt, absolutnie nikt nie spodziewał się, że właśnie
wtedy, dokładnie pierwszego dnia tygodnia, szef wszystkich szefów pewnej
tajemniczej firmy rozkaże swoim podwładnym rozpocząć kampanię, która przejdzie
do historii pod nazwą „Levasan”.
Tak mógłby zaczynać się jeden z odcinków programu Bogusława
Wołoszańskiego, o wdzięcznym tytule „Sensacje XXI wieku”, gdyby Wołoszańskiemu
znudził się wiek XX. Kto wie, może kiedyś Bogusław Wołoszański skieruje swoje
zainteresowania w stronę rynku suplementów diety i preparatów, których jedynym
celem jest odchudzenie portfeli naiwnych klientów. W tym artykule jeden z
portfelowych odchudzaczy, który nie jest suplementem na odchudzanie. Jest żelem,
który dzięki „doskonałej recepturze, działa na wielu płaszczyznach przynosząc
ulgę i ukojenie”. Gdyż „Levasan” automatycznie regeneruje stawy. A na serio…
Levasan, mieszanka 27 ekstraktów ziołowych, czyli co?
Strona reklamująca „Levasan” nie różni się zbytnio od strony
reklamującej inny cudowny żel, gwaratujący „automatyczną regenerację stawów”, znany
jest pod nazwą „Flexa Plus”. W
przypadku „Flexa Plus” swoimi opiniami na temat żelu podzielił się z nami prof.
Thomas D. Reeves. W przypadku żelu „Levasan” swoimi wnioskami obdarzył nas nie
kto inny, jak sam prof. Harold A. Sanders! Obaj panowie są „stockowymi” profesorami
na Chicago College of Rheumatology, o którym nie słyszał nawet Google. Google
wie natomiast o istnieniu American College of Rheumatology w Chicago, ale dla
odmiany American College of Rheumatology w Chicago nie wie o istnieniu prof.
Harolda A. Sandersa. Najprościej będzie założyć, że Chicago College of
Rheumatology oraz prof. Harold A. Sanders istnieją tylko w wyobraźni działu
marketingu tajemniczej firmy sprzedającej „Levasan”.
Jak działa „Levasan”? „Levasan” działa tak, jak niejednokrotnie
wspominany na tym blogu kompensator Heisenberga w serialu „Star Trek”. Działa
doskonale! Oczywiście w świecie rzeczywistym coś takiego jak kompensator
Heisenberga nie istnieje, aczkolwiek w telewizyjnym serialu nieustannie jest
wykorzystywany na potrzeby teleportacji. Podobnie działa „Levasan”, który dla
odmiany istnieje, ale jego zasada działania jest równie życzeniowa, co
działanie kompensatora Heisenberga.
A może jednak „Levasan” faktycznie działa i skutecznie leczy
stawy? Oto jest pytanie! Właściwie nikt tego nie wie. Nikt nie wie, gdyż skład tego
tajemniczego żelu leczącego stawy, to „mieszanka 27 ekstraktów ziołowych”. Ale
nie byle jakich ekstraktów ziołowych. Cytując złote myśli działu marketingu,
składniki żelu są wyjątkowe:
„Nie są to jednak rośliny, które spożywasz na co dzień. Zostały wyselekcjonowane przez doświadczonych zielarzy i stworzone według starej klasztornej receptury mistrzów z Petersburga i Tybetu. Ze względu na unikalną kombinację składników aktywnych likwidują stany zapalne, obrzęki i uśmierzają ból - a wszystko to bez jakichkolwiek skutków ubocznych. Najlepsze efekty w walce ze schorzeniami stawów uzyskuje się poprzez podanie tych naturalnych składników w odpowiednio wysokiej, ale bezpiecznej dawce” [1].
Zielarze, mnisi i mistrzowie z klasztorów Tybetu i
Petersburga znani są ze swojej międzykontynentalnej współpracy w mieszaniu ziółek
pochodzących z dwóch różnych rejonów świata i z ustalania wspólnych receptur. A
może to dział marketingu producenta „Levasanu” wymieszał receptury
petersburskie i tybetańskie, uzyskując tak oszałamiające rezultaty? A może to
zwykła trawa i zielsko zza pobliskiej stodoły? Kto wie. „Mieszanka 27
ekstraktów ziołowych” może być wszystkim. Patrząc przez pryzmat domniemanych i
wydumanych efektów, jakie hipotetycznie „Levasan” ma powodować, skłaniam się ku
wersji placebo i głębokiej wiary w zbawczą moc wydanych 137 lub 87 złotych
(obie ceny funkcjonują równolegle).
Levasan i penicylina, Veyron i Marina
Irracjonalność wiary w „Levasan” doskonale widać w słowach
wyimaginowanego profesora wyimaginowanego college’u, czyli Harolda A. Sandersa:
„Nieważne czy ból i sztywnienie odczuwasz w kolanach, biodrach, łokciach, nadgarstkach czy w kręgosłupie. Nieważne czy zwyrodnienie ma u Ciebie podłoże genetyczne, jest wynikiem kontuzji, przeciążenia stawów, otyłości lub ma jeszcze inną przyczynę. Ból stawów można pokonać!” [1].
Niewątpliwie. Jeśli wierzyć takim tekstom, „Levasan”
musiałby być silnym środkiem przeciwbólowym, jedynie uśmierzającym ból stawów,
ale bynajmniej w żaden sposób niewpływającym na ich kondycję i stan w dłuższym
okresie. W żelu „Levasan” nie znajdziemy typowych substancji stosowanych w leczeniu
stawów: kwasu hialuronowego, chondroityny albo siarczanu glukozaminy (abstrahując
od faktycznej skuteczności tego ostatniego). Znajdziemy za to wymieszane i tajemnicze
27 ekstraktów ziołowych, które mogą być wszystkim i niczym.
Generalnie strona reklamująca „Levasan” jest w dużej mierze
kopią strony reklamującej „Flexa Plus”. Włącznie z oryginalnym i twórczym
cytatem o wyższości naturalnych substancji leczniczych nad, w domyśle,
nienaturalnymi:
„Najpotężniejsze rozwiązania zawsze tworzyła matka natura. Doskonałym przykładem jest penicylina – ten niesamowity antybiotyk zmniejszył umieralność z powodu zakażeń bakteryjnych o przeszło 90%! Nie powstał w laboratoriach. Tę substancję stworzył bardzo pospolity grzyb. Znany wszystkim jako pleśń. Podobnie jest ze zwyrodnieniem stawów – człowiek nie wymyśli sposobu na artrozę. Może go jednak poszukać w naturze. Tym tropem poszedł mój zespół” [1].
Faktycznie. Penicylina działa i sprawdza się do dzisiaj,
więc analogicznie „Levasan”, który jest równie naturalny, musi być równie
skuteczny. Czy więc penicylina i „Levasan” są jak, na przykład, Bugatti Veyron
i Morris Marina? Oba samochody mają takie samo pochodzenie i zostały wyprodukowane
w fabryce samochodów, co nie oznacza, że oba są równie dobre. Bugatti Veyron
działa lepiej niż Morris Marina, z penicylina działa lepiej niż „Levasan”, „mieszanka
27 ekstraktów ziołowych”. Różnicą w powyższej analogii jest cena. Lepszy Veyron
jest sporo droższy od Mariny. Dla odmiany lepsza penicylina jest sporo tańsza
od „Levasanu”.
Levasan, Anna Rupik i zdrowe stawy w 4 tygodnie
Na stronie sprzedażowej poznajemy specjalistkę: „Nazywam się
Anna Rupik i jestem specjalistą z zakresu chorób układu kostnego i ich
rehabilitacji. Od 15 lat prowadzę własny gabinet w Warszawie” [2]. Anna Rupik
znana jest nie tylko bywalcom jej „gabinetu”, ale również profesorowi Haroldowi
A. Sandersowi z College of Rheumatology w Chicago, współpraca z którym
stanowiła dla Anny Rupik tak dużą satysfakcję. Dzięki Sandersowi Anna Rupik może
obiecać swoim pacjentom pozbycie się bólu stawów i kręgosłupa oraz odzyskanie
sprawności ruchowej (w 4 tygodnie), wzmocnienie stawów i ścięgien o 45% (w góra
3 tygodnie), w 2 tygodnie zlikwidować stany zapalne, a w 4 tygodnie
przyśpieszyć regenerację organizmu po urazach. I to wszystko dzięki prof.
Sandersowi, petersbursko-tybetańskiej współpracy zielarskiej i „Levasanowi”!
Oraz Annie Rupik.
W sumie nie powinienem się dziwić, że skład tak wspaniale
działającej mieszanki z 27 ekstraktów ziołowych utrzymywany jest w tajemnicy.
Każdy koncern farmaceutyczny dałby się pokroić za informacje dotyczące tak
cudownej mikstury. Niestety, koncerny farmaceutyczne mają liczne obowiązki
związane w przebadaniem każdego leku, żelu czy suplementu diety pod kątem nie
tylko bezpieczeństwa, ale i skuteczności. Nie mogą posadzić przy biurku
copywritera i poleceniem „napisz coś ładnego i przekonującego”. Koncerny
farmaceutyczne mają trudniej niż tajemniczy sprzedawca mieszanki 27 ziółek.
A cóż pozostaje nam, potencjalnym Klientom z bolącymi
stawami, którzy usilnie poszukują sposobów na poprawę ich funkcjonowania? Jako
posiadacz mocno podniszczonego stawu kolanowego mam pełną świadomość tego, jak
łatwo sprzedać obietnice typu „Levasan”. Z kolei z doświadczenia i z racji
posiadania krytycznego i racjonalnego umysłu wiem, że coś takiego nie zadziała.
Znacznie lepiej sprawdzi się wizyta u lekarza (takiego prawdziwego, nie u Anny
Rupik) i konsultacja konkretnego przypadku.
Lekarz, specjalizujący się w schorzeniach i urazach stawów
ma znacząco szerszą i głębszą wiedzę dotycząca leczenia tychże, niż copywriter
ubierający w słowa dowolne produkty. Od karmy dla psów po produkty
paramedyczne. Wracając do samochodowej analogii. Jeśli wiedzę lekarza
przyrównamy do Bugatti Veyron, wiedza medyczna twórcy koncepcji „mieszanki 27
ekstraktów ziołowych” będzie na poziomie Morrisa Marina. Albo hulajnogi.
Na podstawie:
[1] latestfromtheworld.com/48/levasan-fhm-n/
[2] webmoneysaver.com/48/levasan-fhm-n/
Dzięki za bardzo mądre spostrzeżenia. Niech pseudo specjaliści dowiadują się, że nie wszyscy bezkrytycznie i bałwochwalczo wierzą w ich "cudowne" środki lecznicze.
OdpowiedzUsuńZwyczajnie reklamując owe "cudowne leki" mają chorego za debila, który bez zastanowienia będzie wydawał pieniądze i ryzykował swoim zdrowiem, a niekiedy życiem.
Brawo Pani Ireno !!!!! Tak ,lepiej bym też tego nie nazwała " DEBILE " i te ich " cudowne leki " co to niby w 4 tygodnie wszystko minie jak zły sen hahaha :( szkoda tylko , że tak się bez karnie naciąga biednych cierpiących z bólu ludzi , którzy starają się wierzyć w takie bajki z tego swojego bólu .... :( Pozdrawiam . :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGoogle nie znalazły żadnego gabinetu ani lekarki Anny Rupik ktora by w nim pracowała. Dlaczego?
OdpowiedzUsuńTo jest fikcja - w reklamach środków oszukańczych zawsze posługują się wymyślonymi doktorami, profesorami, a nawet instytucjami badawczymi, posługując się nic nie mówiącymi ogólnikami, aby broń Boże nikt nie mógł sprawdzić prawdziwości tych osób czy zakładów naukowych, bo a nuż spróbuje podać ich/je do sądu i dochodzić odszkodowania.Z resztą w artykule wszystko zostało wyłożone tak kawę na ławę. ;-)
UsuńBravo! Dziękuje, że otworzyła mi Pani oczy! Myślę, że innym również! Dziękuje!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam, że głównym składnikiem Levasanu jest mentol mający działanie chłodzące.To ma mieć działanie przeciwbólowe. Wydaje mi się, że tzw.końska maść będzie bardziej skuteczna i 5 razy tańsza (;
OdpowiedzUsuńLevasan levasanem, ale spojrzcie w regulamin tej strony. Nie kupuje sie magicznego levasanu tylko jakies kupony rabatowe. Do tego nawet nie wiadomo od kogo (brak danych sprzedajacego). No i w sumie po co...
OdpowiedzUsuńBeskutecznie szukam prof Harolda A. Sandersa I dr Anny Rupik. Wogole tacy nie istnieja w spisie nazwisk.Te rzekomo cudowna masc nalezy przekazac do FBI i oni sie ta sprawa zajma.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeśli ze stawami już jest problem to wydaje mi się, że same suplementy wiele nie zdziałają. Zerknijcie sobie np. na tą stronę na której znajdziecie informacje o świetnym Centrum, które zajmuje się leczeniem ortopedycznym. Tam na pewno zyskujecie odpowiednią pomoc.
OdpowiedzUsuńNa bóle stawów warto wypróbować wspomagająco zażywać https://asepta.pro/produkt/laurosept/ . Taka kuracja może przynieść bardzo dobre efekty. Przeczytajcie sobie więcej na temat produktu, jego właściwości, składu. Nie tylko zaraz mocne leki czy zastrzyki są konieczne.
OdpowiedzUsuń