za PixaBay (CC0) |
Dzięki czujności ideologicznej Czytelnika mam zaszczyt
popełnić artykuł o kolejnym, wspaniałym suplemencie diety, którego artykuł
zaczyna się znamiennym i niepodważalnym stwierdzeniem: „SPALANIE KALORII 24
GODZINY NA DOBĘ!”. Idąc śladami Pana Sułka – nie sposób z tym polemizować. Z
drugiej strony powyższy cytat nie jest ogólną mądrością życiową, a sloganem
otwierającym stronę reklamującą suplement diety „GranCerina”. Co sprawia, że
polemizować trzeba!
GranCerina, czyli sprawdzony szablon TriApidix300
Wzorem hollywoodzkich produkcji, z których co druga okazuje się
być „najbardziej oczekiwanym filmem roku” (pozostałe filmy są takimi gniotami,
że nawet producenci nie próbują udawać, iż stanowią jakąkolwiek wartość
artystyczną), sprzedawca „GranCeriny” uznał, że żaden inny suplement diety na
odchudzanie nie sprzedaje się równie często. W przypadku omawianego produktu
stosowne stwierdzenie brzmi następująco: „GranCerina została wyborem numer
jeden wśród klientów, którzy zmagali się z nadprogramowymi kilogramami” [1].
Strona reklamująca suplement diety „GranCerina” wygląda
bardzo kusząco i bardzo przekonująco. Jest schludna, elegancka i… przypomina
widok znajomy ten. W przypadku „GranCeriny” „widok znajomy ten” to inny
suplement diety, opisywany już na blogu TriApidix300,
który dzieli z „GranCeriną” szablon strony. Ale nie tylko szablon. Dzieli
również zadowolonych klientów, o czym w drugiej części artykułu!
Na początek ciekawostka - analiza przyczyn i skutków nadwagi
według autora tekstu reklamowego:
„Wraz z nadwagą pojawia się szereg dolegliwości – zaburzenia
trawienia, spowolniony metabolizm, podwyższony poziom ‘złego cholesterolu’ LDL,
zawyżony cukier i oczywiście złe samopoczucie. Dzięki GranCerina, wraz z utratą
wagi, pozbędziesz się również problemów zdrowotnych będących zarówno przyczyną,
jak i efektem nadwagi” [1].
Bardzo filozoficzne podejście, zwłaszcza jak na reklamę. Czy
zaburzenia trawienia są przyczyną czy skutkiem nadwagi? A może jednym i drugim?
Spowolniony metabolizm? Przyczyna, skutek czy przyczyno-skutek? Wysoki LDL,
wysoki poziom cukru, złe samopoczucie? Otyłość staje się dylematem na wzór klasycznego
problemu jajka i kury. Co było pierwsze?
Kwestia pierwszeństwa jajka została już udowodniona przez
samego Króla Juliana, który w serialu animowanym „Pingwiny z Madagaskaru”
wyjaśnił to w sposób oczywisty: „Pierwsze było jajko, gdyż najpierw jest
śniadanie”. Niewątpliwie Król Julian z łatwością znalazłby rozwiązanie dylematu
zafundowanego nam przez autora tekstu reklamowego „GranCeriny”. Jakie? Nie wiem
i nie będę próbował zbliżyć się do sposobu myślenia Króla Juliana. Zostawię
pole do popisu twórcom kreskówek.
GranCerina, zgadnij Kotku, co ma w środku
Jak działa „GranCerina”? „GranCerina” działa kompleksowo i
skutecznie. Aczkolwiek, wbrew innemu szablonowi stron reklamowych, nie działa „ponadprzeciętnie
i wielopłaszczyznowo”. Niemniej nie sposób nie zauważyć, iż domniemana
skuteczność „GranCeriny” zostawia w tyle dziesiątki innych suplementów diety na
odchudznie:
„Suplement diety GranCerina działa kompleksowo na cały organizm i znacznie przyczynia się do zrzucenia wagi. Naturalne składniki produktu stymulują ciało do spalania tkanki tłuszczowej przez całą dobę, niezależnie od tego, co aktualnie robisz – ćwiczysz, siedzisz, a nawet śpisz! Dzieje się to dzięki przyspieszeniu metabolizmu oraz wyeliminowaniu szkodliwych toksyn z organizmu!” [1].
Czy ktoś z Was wiedział, że do spalania tkanki tłuszczowej
przez całą dobę konieczna jest stymulacja naturalnymi składnikami produktu „GranCerina”?
Ja też nie. Tym bardziej zaciekawiło mnie, co takiego ma „GranCerina”, a czego nie
mają inne suplementy diety. Dlaczego właśnie ten preparat stał się „wyborem
numer jeden” Klientów zamierzających zrzucić nadprogramowe kilogramy. Może
dlatego, iż w składzie „GranCeriny” znajdziemy:
- Jagody açaí. Jagody açaí, stanowiące jeden z podstawowych surowców do wyrobu suplementów diety na odchudzanie, pochodzą z amazońskiej dżungli. Nie ma przekonujących dowodów na to, by jagody açaí przyspieszały proces odchudzania czy szczególnie pozytywnie wpływały na stan zdrowia. Niewątpliwie są bogate w wartości odżywcze, dzięki czemu stanowią podstawę diety ludności od wieków zamieszkującej Amazonię, ale to samo w sobie nie przekłada się na wspomaganie odchudzania. Nawet zawartość steroli (obniżających LDL) i właściwości antyoksydacyjne nie wpływają specjalnie na skuteczność spalania tkanki tłuszczowej. Sugerowany wpływ jagód açaí na odchudzanie kilka lat temu zaowocował w USA licznymi procesami sądowymi, w których oskarżono producentów suplementów o fałszywe twierdzenia co do skuteczności jagód açaí. Reasumując, dodanie jagód açaí do „GranCerina” nie będzie miało żadnego wpływu na odchudzanie.
- L-karnityna. Skuteczność L-karnityny w procesie odchudzanie wynika z jej funkcji w organizmie. Cytując Wikipedię: „L-karnityna spełnia funkcje transportowe wobec kwasów tłuszczowych o długich łańcuchach, które przekazywane są do mitochondriów, gdzie ulegają przemianom, w wyniku których powstaje energia niezbędna do prawidłowego funkcjonowania komórek organizmu”. Na pozór może się wydawać, iż ułatwienie transportu kwasów tłuszczowych do pożerających je mitochondriów przyśpieszy proces odchudzania. Problem w tym, że organizm jest oszczędny i nie po to gromadził zapasy energii w tłuszczu, by ją teraz bezsensownie marnować. Sama karnityna to za mało. Człowiek nie lokomotywa, nie ma gwizdka, w który mogłaby pójść para. Aby mitochondria działały na pełnej prędkości i L-karnityna transportowała do nich tłuszcze (co jest ogromnym uproszczeniem całego procesu) konieczna jest aktywność fizyczna. Na marginesie - karnityna znajduje się w mięsie (baranina, wołowina) i jeśli nie poszliście drogą wegetarianizmu, suplementacja na wiele się nie zda.
- Garcinia Cambogia. W przypadku suplementu diety na odchudzanie Garcinia camobigia ma spełniać rolę leku anorektycznego, czyli specyfiku hamującego uczucie głodu, powstrzymującego nas przed nadmiernym jedzeniem i generalnie służącemu ograniczeniu naszej chęci do konsumpcji. Co niewątpliwie przełoży się na spadek masy ciała. Tymczasem w przypadku ekstraktu z Garcinia Camobogia nie ma badań naukowych, które potwierdzałby faktyczny wpływ owoców na obniżenie łaknienia. Co oczywiście nie przeszkadza producentom dosypywać nieco Garcinii do kapsułek i uporczywie twierdzić, iż skuteczność jest potwierdzona naukowo. W przypadku „GranCeriny” brzmi to tak: „Zawarty w tym tropikalnym owocu kwas HCA ułatwia trawienie i zmniejsza apetyt. Nadmiar spożywanych cukrów oraz białek przekształca się w tłuszcz, co w efekcie daje nadwagę. Kwas HCA blokuje te procesy i uniemożliwia magazynowania tłuszczu”. Zdanie jak z Cialdiniego. Jak na razie wpływ HCA, kwasu hydroksycytynowego, na redukcję masy ciała nie został potwierdzony badaniami naukowymi, a dodatkowo istniejące analizy wskazują, że HCA nie ma na to zauważalnego wpływu (za to może wywoływać niepożądane reakcje układu pokarmowego).
- Guarana. Świetne źródło kofeiny, której w guaranie jest więcej niż w kawie. Z tego powodu guarana dodawana jest do wszystkiego. I do napojów energetycznych, i do środków pobudzających, i do suplementów poprawiających wytrzymałość. Badania naukowe dotyczące wpływu guarany na odchudzanie są co najmniej dyskusyjne. Generalnie guarana zadziała dokładnie tak, jak kofeina, co nie przeszkadza autorowi tekstu marketingowego pomnożyć jej działanie przez kilka wielkości: „W guaranie znajduje się kofeina, która ma nie tylko właściwości pobudzające, ale jest ona również silnym termogenikiem, co oznacza, że spala tłuszcz i kalorie. Guarana dostarcza energii potrzebnej do bycia aktywnym przez cały dzień!” [1].
Na koniec tej szybkiej wyliczanki pytanie: ile poszczególnych
składników znajdziemy w każdej z 30 kapsułek w opakowaniu „GranCeriny”? Nie
wiecie. Ja też nie wiem. Ale skoro producent nie chwali się tym na swojej
stronie, łatwo dojść do wniosku, że ilości nie rzucają na kolana. I zapewne tak
jest.
GranCerina, zadowolony
klient i tajemnicza cena
Czymże byłaby reklama bez opinii zadowolonych klientów,
które każdorazowo obrazuje zdjęcie „przed-po” lub „before-after”. Nie inaczej
jest w przypadku suplementu diety „GranCerina”. Zadowoleni klienci to Dorota,
28 lat, która dzięki „GranCerinie” zrzuciła 8 kg oraz Paweł, lat 35, który
zrzucił 11 kg. Co ciekawe, te same fotografie zastosowano w przypadku
wspomnianego wyżej TriApidix300. W wersji TriApidix Dorota jest Anetą, lat 26,
która schudła 13 kg., a Paweł staje się Tomaszem, który zrzucił 8 kg.
Która wersja jest prawdziwa? Oczywiście… żadna!
Tomaszo-Paweł to Keenan, którego bardziej realistyczną historię znajdziemy na stronie
Mark’s Daily Apple. Natomiast
zdjęcie Doroto-Anety wykorzystywane jest na tak dużej liczbie portali, że nie
mam zdrowia przekopywać się przez ich zasoby w poszukiwaniu faktycznego źródła
pochodzenia Doroto-Anety. Niemniej szanse na to, że dziewczyna na fotografii „before-after”
ma cokolwiek wspólnego z „GranCeriną” albo z „TriApidix300” są jedynie statystyczne.
Cena? Niestety nie mogę dowiedzieć się, jak jest cena „GranCeriny”,
gdyż po wybraniu przycisku „Kup teraz” strona jedynie się przeładowuje. Czujny
Czytelnik napisał w komentarzu, iż cena suplementu to 147 złotych, z kolei „pakiet
startowy” (dwa opakowania) bliźniaczego „TriApidix300” to 175 zł. Cena „GranCeriny”
zapewne pozostaje w tych okolicach.
Czy warto kupić „GranCerinę”? Biorąc pod uwagę to, że nie
znamy zawartości wymienionych substancji w każdej kapsułce, z całą pewnością
nie warto. Dodatkowo suplementowanie diety preparatami z jagodami açaí,
karnityną, guaraną i Garcinią cambogia nie wpłynie na zrzucenie nadmiarowych
kilogramów, co definitywnie przekreśla sens wiary w skuteczność tego suplementu.
Samo się nie zrobi!
A zamiast wiary w zbawczą moc suplementów diety na
odchudzanie polecam szybki marsz po schodach. Kiedy? Teraz! Miłego!
Na podstawie:
[1] grancerina.info
Super artykuł. Fajnie, że są ludzie, którzy poruszają takie tematy. Szkoda tylko, że nie trafiłem na ten tekst jak szukałem informacji o Grancerinie. Kupiłem to i spożywałem przez około 3 miesiące. Szkoda kasy!!! Nie działa tak jak opisują. Jeśli chodzi o mnie to wcale nie zadziałało a poszło kupę kasy. totalny szajs co zresztą potwierdza powyższy wywód.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że coś takiego jak szybkie odchudzanie nie istnieje. Trzeba po prostu wziąć się za siebie i ćwiczyć. Na przykład u mnie w mieście są teraz takie Projekty otwarte strefy aktywności gdzie mozna za darmo poćwiczyć na świeżym powietrzu. Wydaje mi się, że to świetne rozwiązanie, dla każdego kto dopiero zaczyna przygodę z odchudzaniem i treningami
OdpowiedzUsuń