za PixaBay (CC0) |
Toksyny są jak samiec w „Seksmisji” – Twój wróg. Bywalców
forów internetowych i blogów lifestyle’owych związanych ze zdrowiem i prawidłowym
odżywianiem nie trzeba przekonywać, że toksyny to prawdziwa trucizna i poważnie
szkodzą naszym organizmom. Niektóre toksyny szkodzą bardziej niż inne, a wiele
z nich może nawet zabić. Przykładem popularnej toksyny może być… witamina A,
która w dużych dawkach, przyjmowanych przez dłuższy czas, staje się niebezpieczna
dla organizmu. Co prowadzi nas do ogólnego i prawdziwego wniosku, że w
większości przypadków to właśnie dawka i czas stosowania odróżnia lekarstwo od
trucizny.
Detoksykacja blogowo-marketingowa?
Co z powyższym ma wspólnego wspomniany w tytule Cleanse Me
Slim? Cleanse Me Slim jest zestawem soków o niebagatelnej cenie, które mają służyć
oczyszczaniu organizmu z toksyn i, nijako przy okazji, wspomagać odchudzanie. Czy
jest skutecznym zestawem soków? Biorąc pod uwagę funkcjonowanie naszych
organizmów – owszem. Jedyny problem w tym, że równie skuteczne będzie placebo
prosto z kranu. Bynajmniej Cleanse Me Slim nie jest jedynym środkiem
hipotetycznie spełniającym kryteria detoksykacji vel oczyszczania organizmu z
toksyn, ale uwiodła mnie jego koncepcja marketingowa. Dlatego awansował na
przykład środków służących tak zwanej „detoksykacji”.
No właśnie, czy stosowanie diet oczyszczających organizm z
toksyn ma sens? Z naukowego punktu widzenia jest to dość wątpliwe działanie.
Brakuje wartościowych badań, które jednoznacznie pokazałyby, że konkretna dieta
bądź konkretne produkty spożywcze lub soki generowałyby dodatkowy efekt
detoksykacyjny. Generalnie nie ma większego znaczenia, czy w ramach detoksu
posłużymy się np. zestawem soków Cleanse Me Slim w cenie 129 złotych za 6
buteleczek czy też własnoręcznie wyciśniętym sokiem z buraka (pozdrawiamy, btw),
z marchewki, z jabłka albo z innych, owoców bądź warzyw. Co ciekawe, w
przypadku takiego domowego „detoksu” równie dobrze sprawdzi się placebo. W tym
przypadku woda.
Skoro placebo oczyszcza organizm równie skutecznie jak
„profesjonalne” diety detoksykacyjne, to czy nie oznacza to, że detoksykacja stanowi
jedynie blogowo-marketingową mrzonkę? Nie jestem miłośnikiem popadania ze
skrajności w skrajność, więc odpowiem - niezupełnie. Generalnie brakuje badań
potwierdzających skuteczność diet detoksykacyjnych, jednakże nikt nie ma
wątpliwości, że zastąpienie niezdrowego, toksykogennego pokarmu wodą albo świeżo
wyciśniętym sokiem, przełoży się na detoksykację. Aczkolwiek nie będzie to
detoksykacja w dosłownym tego słowa znaczeniu, niemniej często na blogach i
forach oczyszczanie organizmu postrzegane jest właśnie poprzez ten pryzmat.
Toksyny istnieją, czyli poranny kac
Oczywiście prawdziwa detoksykacja istnieje, co wynika z
faktu, że istnieją toksyny. O istnieniu toksyn przekonał się każdy, komu dane
było przeżywać poimprezowego kaca. I nie
mam na myśli kaca w wymiarze moralnym, ale dosłownym. Kac to nic innego jak
efekt walki organizmu z toksyną, utożsamianą z aldehydem octowym. A
przynajmniej zwykle utożsamianą, gdyż koncepcji przyczyn powstawania kaca jest
kilka, niemniej najczęściej to właśnie aldehyd octowy staje się „winowajcą”
naszego podłego, porannego samopoczucia.
Aldehyd octowy niewątpliwie jest toksyczny i jako taki
podlega dobrodziejstwom detoksykacji. Zwykle detoksykacji dokonujemy kefirem,
sokiem pomidorowym, niewielką ilością etanolu albo, bardziej nowocześnie,
acetylocysteiną. Czy któryś z tych sposobów działa? Cóż, każdy z nich (plus
kilka innych) ma swoich zwolenników i wiernych wyznawców, niemniej warto
zauważyć, że organizm sam upora się z aldehydem octowym i to bez dodatkowego wsparcia
z naszej strony. Gdyż do pewnego momentu organizm świetnie radzi sobie z
detoksykacją. Gdyby takiego mechanizmu nie posiadał, nasze życie byłoby pasmem
zdrowotnych udręk, istnienie funduszy emerytalnych byłoby całkowicie zbędne a
służba zdrowia w kształcie, jaki znamy z własnego podwórka, załamałaby się po
godzinie.
Alkohol i aldehyd octowy to dobry przykład by pokazać, czym
różni się faktyczna detoksykacja od detoksykacji marketingowej. Po pierwsze,
nagromadzenie dużej ilości toksyn w organizmie to większa sztuka i wymaga
naszego czynnego, twórczego udziału - np. regularnego picia alkoholu,
uporczywego odżywiania się hamburgerami albo ustawienia frytek, chipsów i
lizaków jako podstawy piramidy zdrowia. Nawet w przypadku typowej,
wielkomiejskiej diety, bogatej w glutaminian sodu, cukier, tłuszcz, zestawy
E-xxx oraz barwniki identyczne z naturalnymi, organizm całkiem nieźle radzi
sobie z pozbywaniem się trucizn vel toksyn (nie będę biologiczno-chemicznym ortodoksem,
sporem NATO kontra Układ Warszawski i potraktuję oba terminy jako synonimy). A
skoro organizm sam daje sobie radę, to czy dieta z soczków za 129 złotych,
czyli Cleanse Me Slim, przyśpieszy proces detoksykacji?
Czy detoksykacja ma sens?
Oczyszczanie organizmu z toksyn niewątpliwie brzmi kusząco.
Problem w tym, że jeśli faktycznie uważamy, że toksyny atakują nasze jelita,
krwioobieg i system nerwowy, oczyszczanie organizmu będzie klasycznym leczeniem
objawów. Które to leczenie, jak większość z Was się domyśla, nie stanowi
właściwego rozwiązania. Niejednokrotnie przytaczałem na tym blogu cytat z
fikcyjnego profesora Milczarka („Hydrozagadka”) i przytoczę go raz jeszcze: „Przyczyny
zła należy szukać u źródła. Inna metoda to absurd”. W przypadku koniecznej
detoksykacji ta maksyma sprawdzi się doskonale! Właściwym rozwiązaniem
pozostaje zamiana źródła kalorii i wartości odżywczych na zdrową dietę, opartą
chociażby na ostatniej edycji piramidy zdrowia WHO - tej z, o zgrozo, z aktywnością
fizyczną w podstawie.
Permanentna i fatalna dieta oparta na fast-foodach i
wysokoprzetworzonej żywności może w dłuższej perspektywie zatruć organizm do
tego stopnia, iż konieczna jest profesjonalna detoksykacja pod okiem fachowego
personelu medycznego. Oczywiście ciężko doprowadzić swój organizm do takiego
stanu, niemniej jest to możliwe. A idąc dalej tym tropem łatwo zauważyć, że
również mniejsze ilości wyskoprzetworzonego, niezdrowego pożywienia odkładają w
jelitach substancje toksyczne, które następnie dostają się do krwioobiegu. Organizm
daje sobie z nimi radę, ale jedynie do pewnego stopnia. Patrząc z tej
perspektywy, poświęcenie dnia na „oczyszczenie” organizmu z toksyn to całkiem
dobry pomysł.
Tylko czy takie oczyszczenie ma jakikolwiek sens? To zależy.
Jeśli nasza dieta jest daleka od zaleceń dietetyków a nasz kosz na recycling
wypełniają butelki po przesłodzonych napojach i pudełka z wielkim M, to dla
układu trawiennego dzień czy dwa dni odpoczynku od podobnych wyzwań będą
stanowiły prawdziwy dar losu. Jednakże, jeśli odżywiamy się prawidłowo, unikamy
wysokoprzetworzonych produktów spożywczych i dostarczamy organizmowi
niezbędnych składników diety w naturalnej formie, a do tego pijemy dużo wody,
„detoksykacja” na wiele się nie zda.
Niemniej – nie zaszkodzi. A skoro już stawiamy na
detoksykację, pozostaje pytanie, czy koniecznie musimy wydać 129 złotych za
zestaw soczków na jeden dzień, aby detoksykacja była skuteczna?
Cleanse Me Slim, detoksykacja za 129 zł.
Cleanse Me Slim kosztuje 129 złotych i stanowi zestaw 6
soczków w ilości niecałe pół litra sztuka, które mają oczyszczać a nawet…
Zacytuję:
„Kuracja Cleanse Me SLIM jest kuracją opartą na koncepcji oczyszczających diet sokowych, ale została przygotowana z uwzględnieniem potrzeb osób, których celem jest przede wszystkim utrata masy ciała. Dieta sokowa może z powodzeniem być stosowana jako zamiennik diety ‘tysiąc kalorii’, jako jej początek lub koniec. Dieta sokowa jest świetnym alternatywnym, wobec klasycznych diet, sposobem na skuteczne odchudzanie” [1].
Jeśli dietę 1000 kcal zastąpimy dietą 740 kcal, kuracja
Cleanse Me Slim faktycznie okaże się strzałem w dziesiątkę – spalimy dodatkowe
260 kcal. A przy okazji, jeśli pozbawimy organizm dostaw pokarmów generujących
toksyny, nijako z definicji nastąpi jego „detoksykacja”. Błyskotliwa strategia?
Oczywiście! Co prawda jest to strategia droga ponad miarę, ale jako miłośnik
DIY (do it yourself vel zrób to sam) z lekkim portfelem i żyłką do poszukiwań
rozwiązań alternatywnych, nie jestem odpowiednią grupą docelową. Niemniej zaciekawiło
mnie, co takiego niesamowitego znajdziemy w składzie Cleanse Me Slim, co
uzasadniałoby już nawet nie sama cenę produktu (w końcu mamy wolny rynek i
każdy ustala ceny samodzielnie), ile jego potencjalną skuteczność.
Na przykład - w zielonej buteleczce (buteleczki są
przeźroczyste, niemniej jedną z nich zawartość „uzielenia”), znajdziemy sałatę
rzymską, seler naciowy, ogórek, szpinak i cytrynę. Co taki zestaw miałby
sprawić? Bardzo proszę:
„Zielony sok oczyszczający i odkwaszający składa się z zielonych warzyw, które zawierają barwnik chlorofil wykazujący działanie bakteriobójcze, dzięki czemu ma dobroczynny wpływ w okresie przeziębień, chroni przez infekcjami. Działa odkwaszająco na organizm, a także poprawia trawienie. Zielone warzywa są źródłem luteiny i zeaksantyny, silnych antyoksydantów, które zapobiegają zwyrodnieniu plamki żółtej” [1].
Pomijając bardzo optymistyczną koncepcję „zapobiegania
zwyrodnieniu plamki żółtej” (jeśli ktoś z Was uważa, że soczek iGreen z zestawu
Cleanse Me Slim faktycznie zapobiega AMD, polecam krótki artykuł na Wikipedii). Czy chlorofil faktycznie
chroni przez infekcjami w okresie przeziębień? Nie znalazłem wyników badań,
które uzasadniałyby takie stwierdzenie i szkoda, że sprzedawca ich nie wskazał.
A skoro nie wskazał, to jak zawsze w podobnych przypadkach polecam wyjść z założenia,
że mówimy o typowej skuteczności „wishful-thinking”. Niemniej zielone warzywa
faktycznie są potrzebne organizmowi i zawierają wiele istotnych witamin i
minerałów. Co zresztą podkreśla sprzedawca Cleanse Me Slim:
„Liście sałaty rzymskiej bogate są w witaminę B, E i C oraz wiele składników mineralnych, m.in. mangan, potas, żelazo, magnez. Szpinak, seler naciowy i ogórek są wśród warzyw jednymi z najlepszych źródeł witaminy E, żelaza i magnezu oraz znakomitym źródłem chlorofilu. Zielone jabłko zawiera zarówno rozpuszczalny jak i nierozpuszczalny błonnik, jest doskonałym źródłem przeciwutleniaczy, zaś cytryna to świetny przeciwutleniacz, bogaty w witaminę C” [1].
Cóż, wszystko, co jest bogate w witaminę C jest świetnym
przeciwutleniaczem, niemniej powyższy opis warto potraktować poważnie i…
regularnie odwiedzać najbliższy warzywniak, a do diety włączyć więcej warzyw i
owoców. Dzięki temu „detoksykacja” będzie przeprowadzana na bieżąco, co z kolei
doceni nasz organizm poprawiając nasze samopoczucie, odporność i aktywność.
Reasumując powyższe, czy jedno- albo dwudniowa detoksykacja jest
nam niezbędna do oczyszczenia organizmu? Przy zdrowym trybie życia i
racjonalnym odżywianiu - nie jest. Niemniej – nie zaszkodzi. I jeśli nie chce Wam
się szukać brakujących dowodów naukowych na potwierdzenie lub zaprzeczenie tezy
o skuteczności takiej „detoksykacji”, możecie przeprowadzić eksperyment na
sobie. Czy to na bazie soczku, czy na bazie wody. Na pewno nie zaszkodzi. A kto
wie, może faktycznie okaże się korzystne?
Na podstawie:
[1] cleanseme.pl
My bardzo długo szukaliśmy sposobu na oczyszczenie, tak aby było skutecznie no i bezpieczne. Mój mąż jest mgr farmacji, więc nie tak łatwo go przekonać do różnych metod, bo niestety ma lepsze argumenty i wytłumaczenie, że niestety to nam zaszkodzi zamiast pomóc :) no ale cóż, szukaliśmy i testowaliśmy długo i znaleźliśmy. Skuteczny i bezpieczny zestaw który w końcu zadziałał, po raz pierwszy po nim poczuliśmy to faktyczne oczyszczenie - ten "efekt motyla" jak to mówią :) czyli mnóstwo energii, czysta cera, duży spadek w obwodach, lekkość i u mnie zniknął cały cellulit, magia :)
OdpowiedzUsuńTak się zafascynowaliśmy produktem, że nawet opisaliśmy to u siebie na blogu, także jak by ktoś chciał to zachęcamy do poczytania i zobaczenia filmiku - bo tak dobrze się przy tym bawiliśmy, że nawet to uwieczniliśmy :)
http://aaczupalla.pl/clean9-czyli-oczyszczenie-organizmu-toksyn/
Generalnie usuwam spam, ale ten jest tak uroczy, że nie mam serca tego uczynić :)
UsuńSamosiezrobi - dobry tytuł bloga ;) Ale czasem tak jest, że niewiele wysiłku potrzeba, aby coś zmienić. Nigdy nie myślałam, że moje złe samopoczucie może być spowodowane toksynami. Oczyszczałam swój organizm przy użyciu chlorelli. Kupiłam w Rossmannie, bo tam jest najczystsza.
OdpowiedzUsuńZ ciekawości - co to były za toksyny i dlaczego chlorella z Rossmanna jest najczystsza? Szukałem rankingów, które takie stwierdzenie by uzasadniały i nie znalazłem, więc będę wdzięczny za stosowny link. Z góry dzięki!
UsuńW temacie oczyszczania - tym razem z pasożyów :
OdpowiedzUsuńhttp://centrum365.com//supplements/detoxen/lp/01/index_nag.html
Dzisiaj (1 Września 2017) usłyszałam reklamę tego. W radiu. Dla mnie to bardzo dziwne
OdpowiedzUsuńlitr soku z kiszonej kapusty i macie takie oczyszczanie z toksyn czy pasożytów jak nigdy wcześniej.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo fajny artykuł.
OdpowiedzUsuńWOW! I Love it...
OdpowiedzUsuńand i thing thats good for you >>
LUCKY ZODIAC Thank you!