Translate

poniedziałek, 12 września 2016

Knoppers, cukier, PFPŻ, WHO i leanwashing



http://samosiezrobi.blogspot.com/2016/09/knoppers-cukier-pfpz-who-i-leanwashing.html
za PixaBay (CC0)
Wbrew domniemaniom prezesa rządowej telewizji, Jacka Kurskiego, nie posiadam telewizora. Kilka lat temu było to dziwne, obecnie jest zupełnie normalne. Brak telewizora ma swoje liczne plusy, ale ma też wady. Jedną z nich jest kompletny brak znajomości produktów pozostających na szczytach reklamowych list przebojów. Gdyby nie uporczywie, automatycznie włączające się i wyjące na pełen regulator reklamy na portalach informacyjnych (na szczęście coraz częściej włączają się z wyłączoną fonią), na zakupach byłbym kompletnie zdezorientowany i bezradny. 

Cukier, najbardziej destrukcyjna siła we Wszechświecie


Zwykle udaje mi się przeczytać artykuł omijając zdradzieckie miejsca z czającymi się reklamami (chyba, że to portale jednej z telewizji informacyjnej, na której reklamy włączają się niezależnie od moich działań). Jednakże nie dalej niż wczoraj specjaliści od reklamy pokonali mnie, niczym Jagiełło Krzyżaków pod Grunwaldem. Na jednym z portali zaatakowali mnie reklamą, która wciągnęła mnie swoja nijakością, nudą i kompletnym brakiem kontaktu z rzeczywistością. Reklamą Knoppersa. 




Czym jest Knoppers? Knoppers to coś w rodzaju batonu, który, wedle reklamy, ma postawić moje ok. 7-10 letnie dziecko na nogi i dać mu zastrzyk energii. Doskonały pomysł. Co prawda każdy posiadacz dzieci wie, że znacznie lepszy byłby wentyl, który nieco energii z dzieci wypuści, ale producent Knoppersów nie robi wentyli do dzieci, więc lepiej udawać, że dzieciom potrzebny jest dodatkowy zastrzyk energii. No to udajemy.

Kiedy już wyszedłem z podziwu dla twórczości specjalistów ds. reklamy, z ciekawości postanowiłem sprawdzić, cóż tak magicznego znajduje się w Knoppersie, co postawi moje dziecko na nogi i da mu dodatkowego kopa do już posiadanych zasobów energetycznych. Tym czymś okazał się cukier. Jak to ujął Agent „J” w jednej z części „Facetów w czerni” – najbardziej destrukcyjna siła we Wszechświecie. Piękne, prawda?

Oczywiście producent Knoppersów, firma Storck, nie ukrywa, że w każdym Knoppersie znajdziemy cukier. Cukier zajmuje zaszczytne, pierwsze miejsce na liście składników i stanowi dokładnie… Informację o tym, ile jest cukru w każdym Knoppersie znajdziemy się na stronie producenta, czyli na stronie firmy Storck [1].

Screen ze strony producenta Knoppersów [1]


WHO, Knoppers, cukier i leanwashing


Jak widzicie, wartość energetyczna każdego Knoppersa o masie 25 gram wynosi 571 kJ/137 kcal, czyli ok 7% „referencyjnej wartości spożycia dla przeciętnej osoby dorosłej” (ostatnia kolumna w powyższej tabelce). W jednej z kolejnych linii znajdziemy zawartość cukru, wynoszącą 8,7 gram w każdym batonie, co Storck uznał za 10% referencyjnej wartości spożycia. Taki poziom jest zgodny z koncepcją PFPŻ, Polskiej Federacji Producentów Żywności, która uznaje, iż dzienny limit spożycia cukru dla osoby dorosłej wynosi 90 gramów [2]. Sporo. Co na to WHO, czyli Światowa Organizacja Zdrowia?


WHO rekomenduje, by energia pochodząca z cukru nie stanowiła więcej niż 10% pozyskiwanej energii z jedzenia, co przekłada się na ok. 200 kcal, czyli na ok 50 gram cukru (4 kcal/16.7 k na gram węglowodanów, [3] p.16). 8.7 gramów cukru w Knoppersie wypełnia dzienne zapotrzebowanie na kalorie na poziomie ok. 34 kcal, co stanowi około 17% kalorii pochodzących z cukru według rekomendacji WHO. I tutaj pojawia się znaczący rozjazd z referencyjną wartością spożycia według PFPŻ i wynikającą z nich tabelką na stronie firmy Storck.

Na marginesie, warto również zwrócić uwagę na wysoką zawartość nasyconych kwasów tłuszczowych w Knoppersie, których poziom dziennego, zalecanego spożycia każdy batonik wypełnia w 23% (stosownie do referencyjnej wartości spożycia PFPŻ, wynoszącej 20 gramów). 

Wracając do cukru. Czy 8,7 gramów cukru w batoniku Knoppers to dużo? W sumie nie. Pod warunkiem, że odżywiamy się bardzo zdrowo. Problem w tym, że cukier znajdziemy w bardzo szerokiej gamie produktów spożywczych, co z kolei przekłada się na to, że jego przeciętne, roczne spożycie nieustająco rośnie. Na przykład w krowim mleku znajduje się ok. 4,7 gramów laktozy (będącej dwucukrem, łączącym w sobie dwa cukry proste: galaktozę i gluzkozę), co oznacza, że kubek mleka zawiera ok. 12 gramów cukru. (od razu wyjaśnienie - wskazując na mleko i laktozę w mleku chodzi mi o podkreślenie powszechności występowania cukru. Zdaję sobie sprawę, że laktoza to nienajlepszy przykład, gdyż do jej rozłożenia na glukozę potrzebny jest enzym zwany laktazą, którego produkcja maleje po okresie niemowlęctwa, niemniej w przypadku dzieci i większości dorosłych pochodzących z naszych szerokości geograficznych produkcja laktazy jest wystarczająca, by laktozę z kubka mleka rozłożyć na oba monosacharydy).  

Jeśli nie cierpimy na nietolerancję laktozy, kubek mleka, 250 ml, dostarczy naszemu organizmowi ok. 12 gramów cukru. Jeśli popijemy kubkiem mleka batonik Knoppers, aplikujemy sobie w sumie 20.7 gramów cukru, czyli wypełniamy dopuszczalny limit energii z cukru według WHO na poziomie ok. 40%. A jeśli kubek mleka posłuży nam do zalania 100 gramów płatków „Fitness”, dorzucamy do puli kolejnych 17 gramów cukru (bo przecież „fitness” to w końcu tylko słowo), sumarycznie osiągając poziom 37,7 gramów cukru (75% dopuszczalnej dawki energii z cukrów). A to dopiero śniadanie!

Dodatkowo warto zaznaczyć, iż Światowa Organizacja Zdrowia rekomenduje, by jedynie 5% energii pochodziło z cukru. Co oznacza, że dzienna dawka cukru nie powinna przekraczać 25 gramów. WHO przyznaje, że badania sugerujące korzyści płynące z tak znacznego ograniczenia spożycia cukrów są niskiej i średniej jakości, niemniej warto mieć świadomość, iż ograniczenie spożycia cukrów ma więcej zalet niż wad [3].

Tymczasem reklama Knoppersa ewidentnie sugerowała, by Knoppersa dać dziecku. W przypadku dzieci 7-10 letnich (mniej więcej takie wystąpiły w reklamie) dzienne limity żywieniowe są niższe niż analogiczne limity dla dorosłych (o około 20-25%). Łatwo zauważyć, że jeden Knoppers w większym stopniu wypełnia dzienne zapotrzebowanie dzieci na cukier, niż w przypadku osoby dorosłej. Ale nawet nie to stanowi największy problem. Otóż baton wypełniony cukrem (abstrahując od Knoppersa) faktycznie dostarczy energii, ale będzie to energia, którą organizm szybko zwalczy wyrzutem insuliny, po czym, kolokwialnie rzecz ujmując, dziecko oklapnie. A konsekwencje długookresowe regularnego karmienia dzieci cukrem mogą być znacznie poważniejsze, z cukrzycą typu II włącznie. 

Reasumując, czy reklama Knoppersa kłamie? Ależ skąd! Cukier faktycznie daje szybkiego „kopa”. Reklama jedynie koncentruje się na tym prostym aspekcie związanym z produktem. Co ciekawe, podobne reklamy, które nie informują o negatywach a podkreślają jedynie pozytywne (i zwykle krótkotrwałe) efekty reklamowanych produktów, doczekały się nawet oddzielnej etykietki: „leanwashing”. „Leanwashing” polega na zaprezentowaniu produktu tak, by konsumentom nie przyszło do głowy, iż produkt może być niezdrowy czy wręcz szkodliwy. Reklamy batonów, mazideł do chleba i wszelkiego rodzaju cukierków (bez względu na kraj emisji reklamy i producenta) są doskonałym przykładem tej kategorii reklamowej.

Co odróżnia batony od papierosów?


A problem cukru jest poważny. W XXI wieku pytanie nie brzmi ile jest cukru w cukrze? Pytanie brzmi, ile cukru jest we wszystkim, co spożywamy? Knoppers i opisany wyżej przykład mleka i płatków „fitness” nie są wyjątkami. Cukier znajduje się w bardzo szerokiej gamie produktów spożywczych. Krąży nawet teoria, iż im bardziej kuszące i kolorowe opakowanie danego produktu, tym więcej w nim znajdziemy cukru (co każdy może sprawdzić samodzielnie stojąc w kolejce do kasy, tuż obok pułek pełnych cukru w kolorowych opakowaniach z bohaterami z kreskówek). Aczkolwiek wyprowadzenie odpowiedniego wzoru zostawię Wam, Drodzy Czytelnicy. 

Wracając do Knoppersa. Rozumiem, że Knoppers jest batonem, który ze swojej definicji ma być słodki i smaczny, a nie zdrowy i bogaty w składniki odżywcze. Nie zamierzam walczyć z batonami i ruszać z kopią na wiatraki. Nic z tych rzeczy. W końcu każdy może pójść do restauracji typu fast-food i najeść się hamburgerów, każdy może pójść do cukierni i najeść się pączków, każdy dorosły może dodatkowo wypić sześciopak piwa a wszystkie te pokarmy bogów uwędzić w dymie z dwóch paczek papierosów. Każdy może również najeść się batonów i popić całość dwulitrową butelką czerwonej Coca-Coli. Jednakże istnieje pewna różnica pomiędzy papierosami a pozostałymi produktami. 

Informacja o szkodliwości palenia znajduje się na każdym opakowaniu papierosów. Informacja o szkodliwości batonów znajduje się… No właśnie, nie znajduje się! Informacja o tym, że Knoppers (już teraz tylko dla przykładu) stanowi 10% „referencyjnej wartości spożycia dla przeciętnej osoby dorosłej” nie mówi kompletnie nic. Pomijam już to, że mało kto zwraca uwagę na podobne informacje, oraz to, że rekomendacje WHO są wyraźnie niższe niż „referencyjne wartości” PFPŻ. Problem nie polega na braku informacji. Problem polega na niewiedzy konsumentów, co faktycznie oznacza 8,7 grama cukru w batonie. To oczywiście nie jest winą firmy Storck, ale wynika z fundamentów obowiązującego prawa i z poziomu edukacji. 

Cukier, Kennedy i pozbycie się telewizora


Jakby miałby wyglądać przykładowy Knoppers, aby informować o zgubnych skutkach zawartego w nim cukru? Baton z tabliczką ostrzegawczą na wzór paczki papierosów? Reklama billboardowa, która jedną trzecią powierzchni przeznacza na ostrzeżenie o szkodliwości nadmiaru cukru? Film reklamowy, który jedną trzecią czasu trwania przeznacza na informację o zaleceniach WTO dotyczących odżywiania? Patrząc przez pryzmat skuteczności podobnych ostrzeżeń w przypadku papierosów, będzie to całkowicie nieefektywne i kompletnie bez sensu. 

Zdradzę Wam inną możliwość unikania cukru. Miałem przyjemność być na niewielkiej wycieczce z udziałem mojego dziecka i dzieci znajomych „z piaskownicy”. Na pytanie jednego z rodziców o to, co dzieci chciałby zjeść, posypały się nazwy batonów (w tym Knoppers) oraz „jabłko”. Jabłko zażyczyło sobie moje dziecko, które wyraźnie cierpi na deprywację spotów reklamowych. Aczkolwiek, od razu rozwieję wątpliwości, zna smak batonów, a Knoppers mu smakował. Moje dziecko zwyczajnie nie ma wdrukowanego skojarzenia „głodny? - baton!”.


Wniosek końcowy? W jaki sposób można ograniczyć spożycie cukru? Pozostaje edukacja. Edukacja, ale nie w stylu Ewy Kopacz, bezmyślnie ogłaszającej, ze oto po ośmiu latach rząd wpadł na pomysł, by dzieci „nie były grubaskami”, odgórnie pozbawiając ich dotychczasowego stylu życia. To zawsze rodzi sprzeciw i bunt. Edukacja na poziomie merytorycznym. Edukacja pokazująca nie tylko szkodliwość produktów wypchanych cukrem, syropem glukozowo-fruktozowym czy nasyconymi kwasami tłuszczowymi, ale również pokazująca sposób, w jaki reklamodawcy (oraz politycy i kaznodzieje) manipulują naszą perspektywą postrzegania rzeczywistości. Czy to trudne?

Owszem. Bardzo. Ale czy to znaczy, że nie mamy spróbować? John F. Kennedy, prezentując program lotu na Księżyc powiedział: „Zdecydowaliśmy się w ciągu nadchodzących dziesięciu lat polecieć na Księżyc i dokonać innych rzeczy nie dlatego, że są łatwe, ale dlatego, że są trudne, a przez to zmuszą nas do lepszej organizacji i wykorzystania wszystkich naszych umiejętności”. Inspirujące?

Wychowanie dzieci w duchu zdrowego odżywiania i zrozumienia sposobu, w jaki reklama i polityka wpływa na ich horyzont myślowy jest znacznie łatwiejszym zadaniem niż lot na księżyc. Warto spróbować. A pozbycie się telewizora znacząco uprości cały proces. 

Na podstawie:
[1] www.storck.pl/pl/wartosc-odzywcza/nutritions.php?market=pl&lang=pol&brand=kno&product=kno#tab=info
[2] www.pfpz.pl/index/?id=c6d6445d97e06d08b60853156601cf58
[3] www.who.int/nutrition/publications/guidelines/sugars_intake/en/


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz